Mówią, że dbanie o dom i członków rodziny to nie jest ciężka praca. Ty nie zgadasz się z tym stwierdzeniem, bo od dawna zajmujesz się prowadzeniem domu. Uważasz zresztą, że takie doglądanie domostwa to jest zajęcie na pełen etat i trwa nie osiem czy dziesięć godzin, lecz całą dobę. Zanim zostałaś mężatką, pracowałaś w pizzerii. Spędziłaś tam sporo czasu, bo prawie dziesięć lat. To zajęcie nawet Ci się podobało, bo miałaś kontakt z klientami, a zamówienia rozwoziłaś rowerem.

Ruch i świeże powietrze bardzo Ci odpowiadały i miały doskonały wpływ na Twoją kondycję. Zresztą obecnego małżonka poznałaś, gdy dostarczyłaś mu zamówienie prosto pod nos. Był tak Tobą zauroczony, że od razu poprosił o Twój numer telefonu. Ty mu go dałaś i tak zaczęliście się spotykać. Oczarowałaś go swoim poczuciem humoru i rześkim, zdrowym wyglądem. Do tego byłaś silna fizycznie i szczera do bólu. Właśnie te cechy przekonały go do Ciebie. Natomiast on urzekł Cię tym, że był niezwykle stanowczy i męski. Miał silne ramiona, do których mogłaś się wtulić, gdy było Ci źle. Po roku znajomości pobraliście się i przeprowadziliście się z Krakowa do Warszawy. To Arek namówił Cię do tej zmiany, a Ty uległaś jego prośbom.

Gdy zostałaś żoną, nie byłaś już nastolatką. W związku z tym coraz śmielej myślałaś o macierzyństwie. Skończyłaś już 30 lat, więc to był dobry moment na dziecko. Bóg hojnie Cię obdarzył, bo w ciągu siedmiu lat urodziłaś troje dzieci. Dwóch synów i córkę. Niestety przy takiej gromadce, nie było już mowy o pracy zawodowej. Nie mogliście liczyć na pomoc dziadków, gdyż zarówno Twoi rodzice, jak i teściowie już dawno zmarli. Ustaliłaś więc z mężem, że to Ty zajmiesz się dziećmi, a on będzie Was utrzymywał.

Chociaż nie bardzo Ci to pasowało, rozumiałaś, że musi tak być. Przy trójce pociech zawsze jest mnóstwo roboty, więc śmierć z nudów z pewnością Ci nie groziła. Dzieciaczkom trzeba uprać ubrania, posprzątać pokój, ugotować obiad czy po prostu zawieść do lekarza, gdy są chore. Mąż pomagał Ci tyle, ile tylko mógł. Jednak nie zdarzało się to zbyt często, gdyż najczęściej wracał do domu grubo po 19. Ledwie zdążył zjeść kolacje i prędko kładł się spać. Gdy dzieciaki trochę podrosły zaczęłaś poważnie zastanawiać się nad jakimś dorywczym zajęciem. Może pieniądze nie byłyby zbyt duże, ale to i tak byłby jakiś postęp.

Przez Internet udało Ci się znaleźć ogłoszenie, które przypadło Ci do gustu. Napisano w nim, że poszukują w nim tłumacza języka niemieckiego i angielskiego, a Ty przecież skończyłaś liceum językowe. Postanowiłaś więc na nie odpowiedzieć i dostałaś tę posadę. Szef podpisze z Tobą umowę. Najprawdopodobniej umowę- zlecenie. Jesteś z tego bardzo zadowolona, zastanawiasz się tylko czy umowa zlecenie liczy się do stażu pracy. Jeśli tak to w przyszłości, miałabyś szansę przynajmniej minimalną emeryturę. Przepracowałaś w końcu przed ślubem parę ładnych lat. Jeśli teraz udałoby Ci się utrzymać posadę tłumacza na dłużej- miałabyś szansę na własne pieniądze. To dość istotna sprawa, bo nie wiadomo jak dalej potoczy się życie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here